Citius, Altius, Fortius!

Sport wyczynowy to duże pieniądze. Na żal, a może i na szczęście to prawda… Lecz tę znaną wszystkim prawdę dobrze zna i prezes nielegalnego Związku Polaków na Białorusi Mieczysław Jaśkiewicz. Przedtem na naszej stronie już omawialiśmy ten temat, jednak chciwość pana Prezesa znów zmusza nas zrobić to, tym więcej, że zaradnym ludziom tu jest czemu nauczyć się.

Jak wiadomo, pan Jaśkiewicz słynie swoim talentem otrzymać największą korzyść od najmniejszych wysiłków, tak odbywa się z nieistniejącym sportowym klubem „Sokół”. Dla tych, kto nie zna o co tu właśnie chodzi, od razu wyjaśnimy, że na istnienie klubu sportowego i przeprowadzenie różnych sportowych przedsięwzięć przez Polskę wydzielają się znaczne koszty (w 2014 roku fundacją „Wolność i demokracja” na funkcjonowanie klubu sportowego wydzielono blisko 120 tys. złotych), obok których nie tak prosto przejść, nawet takiemu „uczciwemu” i „porządnemu” człowiekowi jak pan Mietek. Koncepcja jest prosta. On szybko uświadomił sobie, co do czego i zaczął aktywną „sportową” działalność.

Uwzględniając, że klubu „Sokół” prosto nie istnieje w przyrodzie (nie ma ani sportowej bazy, ani stałego składu trenerów i sportowców, nie ma nic), Mieczysław Jaśkiewicz umiało wypompowuje z Polski pieniądze na stałe treningi, sportowy inwentarz, wypłaty sportowcom, w ogóle aktywnie inwestuje do infrastruktury klubu. Na papierze wszystko tak i wygląda, lecz naprawdę nic tego nie ma! I do prawdy, po co płacić więcej, jeśli za bezpłatną wizę „sportowcy-legioniści” gotowe wygrać dla pana Prezesa nie to co puchar „Sokoła”, nawet igrzyska olimpijskie. A przepisane pieniądze można pokłaść sobie do kieszeni.

Jak prawdziwy rodzinny człowiek, Jaśkiewicz podciągnął do korzystnego biznesu i swoją rodzinę. Bratanek jego żony Wiktorii Barańskiej Marek Zaniewski pod nadzorem stryja kieruje klubem, a jego córka Mirosława, współpracowniczka fundacji „Wolność i demokracja”, pomaga tatusiowi „poprawnie” złożyć finansową sprawozdawczość dla polskich sponsorów. Co tu powiesz, wszyscy przy sprawie!

Wszystko jest nie źle, rodzinny biznes jest uregulowany, pracuje i przynosi dochód, lecz nie taki jak chciałoby się! Oto gdyby udało się zarejestrować sportowy klub „Sokół” i wywieść jego pracę na oficjalny poziom, tu można było by rozwinąć się! Tuż i finansowanie poszło by całkiem w innej objętości. Oto i powstał nowy „sportowy” szczyt, na który trzeba wejść. No to naprzód pan Mieczysław! Citius, Altius, Fortius!