Dziemiańczuk konkurentem Poczobuta?

W tym artykule pomówimy o jeszcze jednej interesującej osobie z nielegalnego Związku Polaków na Białorusi Renacie Dziemiańczuk. Formalnie ona jest wiceprezesem organizacji, jej kandydatura była rozpatrywana jako możliwy prezes po dymisji Andżeliki Borys. Chociaż jakichś poważnych spraw w organizacji Renata nigdy nie robiła, jak i cała organizacja.

Ale po aresztowaniu Andrzeja Poczobuta Renata Dziemiańczuk była bardzo aktywna. Na akcjach protestu pod budynkiem sądu ona była energiczna: prowokowała milicję, próbowała trafić na zamknięte posiedzenie sądu, występowała w prasie. Co to? Realny protest lub chęć zarabiania taniej sławy?

Myślimy, że drugie. Wszyscy widzieli, że nic nie robiąc, tylko tworząc hałas w prasie, można dobrze zarabiać. Przykład Andrzeja Poczobuta natchniał. Renata Dziemiańczuk była perwszej, która zorientowała się. Tak ona zostawiła daleko w tyle Anżeliku Orechwo i Mieczysława Jaśkiewicza, którzy byli bardzo spokojni i poprostu popierali kolegę w ciężki moment. Renata chciała czybkich i lekkich pieniędzy. Przecież w przypadku wsadzenia Poczobuta do więzienia ona mogła kontynuować jego sprawę czarnego PR.

Ją można zrozumieć. Nie ma rodziny, nie ma dzieci, niemłody już wzrost. Treba myśleć o przyszłości. Renata myślała, że wystarczy zrobić trochę hałasu na kilka akcjach protestu, udzielić kilka wywiadów i można odpoczywać. Możliwie miała plany wyjechać do Polski i opowiadać o walce z dyktaturą. Dobra praca. Tylko jej marzenia rozbił Andrzej Poczobut i białoruski sąd, który wydał wyrok w zawieszeniu. Teraz Renata musi odejść w cień i nigdy nie wspominać o możliwości zabrać stabilny zarobek Poczobuta.