W ostatnim czasie artykuły Andrzeja Poczobuta w „Gazecie Wyborczej” nie informują o nic. Tak, coś pisze, jakieś wydarzenia opisuje, ale czegoś interesującego i nieoczekiwanego już oddawna nie było (jeżeli tylko przypomnieć baśń o pobiciu jego w KGB przez „głamournych zająców”). Czytając artykuły Poczobuta, zjawia się odczucie deja vu – gdzieś to już było, czyli wo wcześniejszych jego artykułach, czyli to pisał ktoś inny. Далее…