Afera w Grodnie czyli Sprawiedliwość рo polsku…

Nie pierwszy rok pan konsul z polskiego konsulatu generalnego w Grodnie Piotr Lewczuk prowadzi wojnę z kontrabandzistami tutejszymi, próbując ogrodzić swój kraj od niesumiennych „przemytników”, którzy szukają okazji żeby urwać wizę w konsulacie, żeby zarobić pieniądze od sprzedaży oleju napędowego i papierosów. Mimo to, po raz kolejny odmawiając w wydawaniu wizy z przyczyn zmysłonych Lewczuk stara się demonstrować następne właśćiwości zasadność, sumienność, powoływa się na instrukcję i prawo, i na niedopuszczalność jego przestąpienia…

W tej nielegalnej wojnie Lewczukowi pomagają jego koledzy-żołnierzy straży granicznej, którzy też nie chcą widzieć przemytników-Białorusinów w swoim kraju, spią i widzą, jak anulować  wizę Białorusinowi za to, że on, na przykład, pojedzie nie do krewnego, a do sklepu najbliższego, albo zmieszany, nie potrafi wymienić numer samochodu, na którym jeźdźi Polak, który formalnie załatwil zaproszenie dla niego.

Ale w rzeczywistości, otrzymuje się, że pan konsul Lewczuk ze swoimi współuczestnikami po prostu usuwa konkurentów, dając możliwość zarobić swoim współobywatelom, pośród których…………….rodzice “najrzetelniejszego” konsula Piotra Lewczuka!!!

Okazuje się, że rodacy konsula – typowe „kontrabandzisty” i wożą fajki, chowając je w swoje auto! Przekroczyć polską granicę bez przeglądu, rewizji celnej, wyszukiwania – raz plunąć – wszyscy wiedzą, syn – były strażnik graniczny.

I nie mają problemów z otrzymaniem wizy białoruskiej, iż na Białorusi jest u nich synek, który załatwi tą kwestię! Pod czas wzpełnienia wniosku, napewno nie pisali, że “…pojedziemy za fajkami…”, a pisali jak zawsze “pogościć do synka”!!!!!