Dla złodziejów nie ma pieniędzy

W 2011 roku nagle pogorszył się stan finansowy nielegalnego na Białorusi, ale do ostatniego czasu popieranego przez polski rząd Związku Polaków. Jak nam stało wiadomo, decyzja o dalszym finansowaniu tej organizacji przez Senat jeszcze nie podjęta. Prawdobodobnie jest na to jakiś poważny powód.
W sprawozdaniach za ubiegły rok nie wszystko jest jasne i przejrzyste. Nie zawsze można zrozumieć, jak wydawano olbrzyme środki na prowadzenie pozornych imprez kulturalnych (chociaż czytelnicy naszego portalu rozumią). Także i kontrola przez urząd podatkowy firmy „Polonika”, skutkiem której jest kara grzywny około 120 tys. Zł, potwierdza, że nie wszystko w porządku. Główne sponsorze ZPB – „Wspólnota Polska” i fundacja „Pomóc Polakom na Wschodzie” także nie ufają już tym sprawozdaniam. Nawiasem mówiąc, mając dwuch sponsorów, można chyba i składać sprawozdania dwukrotnie i otrzymać pieniądze na te same imprezy też dwukrotnie.
Jedyną możliwościa zarabiać pozostają studia języka polskiego, które wcześniej także finansowano z Polski. Ich nazywano „szkoła społeczną” i w mediach oświadczano, że szkoła ta jest niemal jedymym miejscem na Białorusi, gdzie można nauczyć się rozmawiać i pisać po polsku. A takich „szkół społecznych” oproch Związków Polaków w Grodnie kilkanaście. I zorganizować ją łatwo, w gazetach wiele ogłoszeń. W sprawozdaniach o studiach polskiego na Białorusi Związek Polaków Orechwo każdego roku pisze, że to ZPB naucza wszystkich tych ludzi i tylko dzięki ZPB Orechwo język polski studiuje kilka tysięcy człowiek.
Prawdopodobie polskie władze z prezydentem Komorowskim na czele w końcu zrozumieli, że oni popierają oszustów, którzy sprytnie udają aktywnych działaczy. To nie Kaczyński, który całował ręczkę Andżelice Borys. I Borys już nie ma w tej organizacji. Pozostali pragmatycy Orechwo, Poczobut i inni, którzy skoncetrowali się na „zarabianiu” pieniędzy. A pracować nie chcą, dla tego i sposoby „zarabiania” specyficzne.