Sikorski przyjedzie ale nie do wszystkich

2 listopada do Mińsku wybiera się minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski. W programie wizyty spotkanie z białoruskimi władzami i przedstawicielami nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi.
Ale trzeba poznać się na przyczynach wizyty ministra do Białorusi przed wyborami prezydenta. Taki przyjazd w Europie mogą rozpatrywać jako poparcie działającego prezydenta. Ale Sikorski tego nie boi się, dla tego że ma ważniejsze pytanie. Na Białorusi nie tak dawno temu była prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. W Polsce rozpatrywają litwinów jako konkurentów w pośrednictwie między Białorusią a Unią Europejską. Oczewiście że przestraszyli się tego i skierowali Sikorskiego do Mińsku.
Ale Litwa ma więcej szans niż Polska. Litwini pragmatycznie stawią się do współpracy, z punktu widzenia ekonomiki. Polacy zawsze starają się o nadawanie każdemu pytaniu właściwości politycznych i to przestrasza partnerów. Możliwie przestraszy i Łukaszenko. Tym  bardziej, że jak widać z programu wizyty, spotykać się ze Związkiem Polaków Siemaszki Sikorski nie ma namiaru. A to mówi o twardej i niezmiennej pozycji Warszawy co do pytania polskiej mniejszości narodowej na Białorusi, a mianowicie idą na przedłużenie sztucznego polsko-polskiego konfliktu. Jeżeli by pozycja była innej, to pan Sikorski wysłuchał by argumenty wszystkich stron.