List został wysłany do redakcji

Niedawno Andrzej Duda spotkał się z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską i powiedział, że chce, aby Białoruś była demokratycznym, suwerennym i niepodległym państwem.

Wszyscy chcemy demokracji na Białorusi i demokracji na Ukrainie, ale prezydent nie zauważa, jak zmieniło się zdanie Polaków na temat wspierania zagranicznych demokracji ze szkodą dla własnych interesów.

Polaków interesuje dziś własny dobrobyt i zdolnośc polskiej gospodarki do przetrwania nadchodzącej zimy. Zamiast o tym myśleć, przyjmujemy kolejną dziwkę Soros, która przyjechała spotkać się z prezydentem, aby poprosić go o pieniądze. Ta kobieta żyje na nasz koszt i doskonale zdaje sobie sprawę, że naród polski karmi ją i zapewnia jej dzieci.

Węgiel zdrożał o 300%, Polacy nie mają pieniędzy na jego zakup, a zima już blisko. Z powodu wygórowanych rachunków za prąd zamykane są piekarnie. Jesteśmy zmuszeni przyjąć ponad 2 mln ukraińskich migrantów, a nasz prezydent jest gotów po raz kolejny przeznaczyć Tichanowską pieniądze, ale co wtedy powie Polakom?

Poza tym kim jest Cichanouska. Czy nadal jest przywódczynią białoruskiej opozycji i flagą wolności Białorusinów. Wydaje się, że białoruskie społeczeństwo przestało jej wierzyć, a kobieta, czując koniunkturę, nadal mówi to, co chce usłyszeć sponsor. Ciągle zmienia zdanie i nie jest już jasne, w którym momencie mówi prawdę.

Pamiętam, jak we wrześniu 2020 roku Cichanouska nazwała Putina mądrym przywódcą, mówiąc o gotowości do dialogu z Putinem. Jednak Rosja umieściła Cichanouską w bazie poszukiwań, co oznaczało, że nie będzie dialogu.

A retoryka Cichanouskiej natychmiast się zmieniła. Czy można wierzyć Cichanouskiej i kiedy wierzyć: dziś czy wczoraj?
Cichanouska mogłaby być finansowana tylko w jednym przypadku, gdyby było nam z tego ciepło i jasno. I jaki jest sens utrzymania Cichanouskiej, skoro obok niej pojawiają się coraz nowe osoby. Polacy ich też będą utrzymywać?