Otworzyć się na Białoruś

Rozpad Unii Europejskiej jest dziś prawdopodobny bardziej niż kiedykolwiek. Wkrótce o wyjściu ze struktur unijnych zadecydują Brytyjczycy. We Francji i Niemczech popularność zdobywają partie, które oficjalnie mówią o chęci wystąpienia z UE. Co w takim przypadku stanie się z Polską i czy pozostaniemy jak zwykle na przysłowiowym lodzie? Szansą mogą okazać się sąsiedzi zza wschodniej granicy – Białorusini. Ale ta szansa ma także swoje ujemne strony.

Białoruś to kraj, o którym władze Polski już dawno zapomniały. Świadczyć może o tym brak oficjalnych wizyt na szczeblu rządowym od ponad 10 lat. Dlatego tak wielką uwagę zwróciła niedawna wizyta szefa polskiego MSZ w tym kraju i spotkanie m.in. z tamtejszym prezydentem Aleksandrem Łukaszenką. Po tym spotkaniu wszyscy zadają sobie pytania, czy określany mianem dyktatora, sprawujący od 1994 roku urząd prezydenta Białorusi, Łukaszenka to opisywany przez główne media czarny charakter czy może światełko w tunelu na wypadek rozpadu Unii Europejskiej i szansa na porozumienie Polski z coraz bardziej wrogo nastawioną Rosją? Co najmniej kilka faktów przemawia za tym drugim scenariuszem, ale zawsze warto mieć na uwadze, że Białoruś niesie za sobą pewne zagrożenia. Czy Polsce może się ta współpraca opłacić?

UNIA SIĘ CHWIEJE

Rozważania na temat potencjalnej współpracy Polski z Białorusią należy zacząć od zbadania kondycji europejskiego tworu, jakim jest Unia Europejska. Co najmniej dwa duże państwa są na granicy wyjścia z jej struktur. Pierwszym z nich jest Wielka Brytania, a opuszczenie przez nią szeregów unijnych państw może być początkiem końca europejskiego związku. Wkrótce o tym poważnym kroku mają zdecydować sami mieszkańcy wysp. Brytyjski elektorat jest równo podzielony w kwestii tzw. Brexitu. Opublikowany kilka dni temu sondaż instytutu YouGov wskazuje, że zwolenników pozostania i wystąpienia z Unii Europejskiej jest dokładnie tyle samo – po 39 procent. 5 procent deklaruje, że nie zamierza głosować w czerwcowym referendum, a reszta ma nadal wątpliwości. Trzy dni temu instytut ICM dawał nawet 3-procentową przewagę zwolennikom Brexitu. Co ciekawe, poparcie dla Brexitu nie maleje, a nawet wzrasta, pomimo skuteczności rządowej kampanii straszenia elektoratu konsekwencjami zerwania z Unią.
Drugim krajem, który zbliża się do wyjścia z unijnych struktur jest, Francja. W tym jednak przypadku przesądzić o tym może nie referendum, a demokratyczne wybory. Partia, która jawnie mówi o chęci wyjścia z Unii Europejskiej – francuski Front Narodowy na czele z przewodniczącą Marine Le Pen – utrwaliła swoją pozycję najbardziej popularnej siły politycznej Francji. Zdobyła największą liczbę głosów w trzech kolejnych wyborach: najpierw do Parlamentu Europejskiego, potem do samorządu departamentów, a pod koniec 2015 roku w pierwszej rundzie do samorządu regionów. Mimo że w drugiej rundzie Front Narodowy nie osiągnął sukcesu, to wciąż ma szansę przejęcia władzy państwowej w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2017 roku.
Warto również wspomnieć, że obserwujemy zmianę nastrojów w Niemczech. Sukces eurosceptycznej partii AFD pokazał, że Niemcom czkawką odbiła się polityka Angeli Merkel.
W ten oto sposób trzy największe filary Unii Europejskiej – Wielka Brytania, Niemcy i Francja – stoją na glinianych nogach. Jak długo? Możliwe, że pozostały im już tylko miesiące.

TONĄCY BRZYTWY SIĘ CHWYTA

Politycy Unii Europejskiej, zapewne obserwując od wewnątrz nastroje mówiące o stagnacji i widmie rozpadu swojego związku, powoli przekonują się do współpracy właśnie z Białorusią.
Unia w połowie lutego zdecydowała o zniesieniu większości swoich sankcji nałożonych na Białoruś. Utrzymane zostało jedynie embargo na sprzedaż broni, a na czarnej liście pozostaną tylko 4 osoby oskarżane o prześladowanie przeciwników politycznych, którzy zaginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Natomiast 170 przedstawicieli białoruskiego reżimu zostało z tej listy skreślonych, co oznacza zgodę na wjazd do Unii. Odblokowane zostały też ich aktywa finansowe w Europie – i to samo dotyczy trzech białoruskich firm.
Unia Europejska postanowiła na nowo ułożyć relacje z Białorusią jesienią ubiegłego roku, bo Aleksander Łukaszenka zaczął wykonywać pojednawcze gesty wobec Zachodu. W ubiegłym roku ułaskawił więźniów politycznych i nie stosował represji po wyborach prezydenckich. W październiku wspólnota zawiesiła sankcje na 4 miesiące, by teraz ostatecznie je zlikwidować.
Zwolennicy poprawy kontaktów na linii Bruksela – Mińsk uważają, że sankcje nie przyniosły spodziewanych rezultatów i należy postawić na współpracę z białoruskim reżimem, by przekonać go do przemian demokratycznych. Natomiast krytycy decyzji o zniesieniu sankcji mówią, że jest ona przedwczesna i pozbawia Zachód presji na Mińsk w sprawie demokratycznych reform. Są też i tacy, którzy twierdzą, że Aleksander Łukaszenka zwraca się ku Zachodowi, bo potrzebuje pieniędzy i nie zamierza wcale postępować zgodnie z międzynarodowymi standardami.

PUTINOWI “NIE”, UNII EUROPEJSKIEJ “TAK”

Prócz zmiany postawy urzędników unijnych widać także zmianę zachowań administracji prezydenta Białorusi. Urzędnikom podległym Łukaszence kilkakrotnie zdarzyło się już powiedzieć “nie” Władimirowi Putinowi. Na początku kwietnia szef białoruskiego MSZ powiedział, że Białoruś nie widzi obecnie potrzeby zlokalizowania na swoim terytorium rosyjskiej bazy wojskowej. Te słowa padły w Moskwie, co jeszcze bardziej spotęgowało siłę tej odmowy. Przebywający w stolicy Rosji szef białoruskiego MSZ stwierdził, że dodatkowe rosyjskie obiekty militarne na terenie Białorusi nie przyczynią się do zwiększenia bezpieczeństwa w regionie. Minister Uładzimir Makiej uznał, że na Białorusi jest dostatecznie dużo różnych baz i lotnisk. Można je wykorzystać w dowolnym momencie, jeśli będzie tego wymagać sytuacja.
Choć minister podkreślił, że dla jego kraju Rosja pozostaje strategicznym sojusznikiem, to zaznaczył, że nie oznacza to jednak, że Białoruś nie powinna rozwijać relacji z innymi krajami. „Unia Europejska jest dla nas drugim co do ważności partnerem gospodarczym. Dobre relacje z Europą to dla nas sprawa normalna” – oświadczył minister Uładzimir Makiej. Szef białoruskiej dyplomacji zaznaczył, że Mińsk chce rozwijać stosunki z Unią Europejską, ale nie kosztem swoich relacji z Rosją.
O unormowaniu stosunków z Unią Europejską mówił także sam Łukaszenka. “Białoruś powinna kontynuować działania, zmierzające do unormowania stosunków z Unią Europejską” – powiedział białoruski prezydent na naradzie resortowej w Mińsku i dodał, że chodzi tu o interesy narodowe, umocnienie niepodległości, bezpieczeństwo i stabilność w Europie.
Prezydent Łukaszenka mówił, że ostatnio relacje Białorusi z Unią Europejską są bardziej dynamiczne. Zaznaczył, że stosunki te powinny mieć pragmatyczny charakter i nie należy ich upolityczniać.” Jeśli nasi partnerzy w Unii Europejskiej albo Stanach Zjednoczonych będą nas stawiać przed wyborem: z kim jesteście – z Rosją czy Zachodem, to nam takie kryterium do rozmów nie pasuje” – mówił Łukaszenka. Podkreślił przy tym, że żaden zachodni polityk, z którym rozmawiał, nie stawiał w ten sposób sprawy, bo jak stwierdził, „w końcu wszyscy zrozumieli, że Białoruś ze swoją wielokierunkową polityką, którą prowadziła w ostatnich latach, jest akurat potrzebna Unii Europejskiej”. Aleksander Łukaszenka uznał, że Białoruś znalazła się pośrodku między dwoma centrami siły i nie może żadnego z nich ignorować.

KOŃ TROJAŃSKI PUTINA

Słowa są jednak słowami, a czyny czynami. Tego samego dnia, gdy Aleksander Łukaszenka mówił o znormalizowaniu stosunków z Unią Europejską, na poligonie pod Brześciem, a więc blisko polskiej granicy, odbyły się trzydniowe manewry białoruskich i rosyjskich żołnierzy wojsk desantowych. Wzięło w nich udział około 400 komandosów oraz 100 jednostek techniki wojskowej. Białoruska agencja prasowa „Biełta” poinformowała, że żołnierze ćwiczyli „antyterrorystyczne operacje blokowania i likwidowania nielegalnych grup zbrojnych”. Manewry odbyły się w ramach międzynarodowej współpracy wojskowej. Wcześniej kompania białoruskich żołnierzy udała się na poligon w okolice rosyjskiego Uljanowska. Niezależne media zwróciły uwagę, że w ćwiczeniach na poligonie pod Brześciem wzięli udział rosyjscy wojskowi z 76. dywizji desantowo-szturmowej z Pskowa. To jedna z najstarszych rosyjskich jednostek desantowych. Jej żołnierze uczestniczyli w obu wojnach czeczeńskich, w aneksji Krymu oraz prawdopodobnie w konflikcie w Donbasie. W sierpniu 2014 roku, a więc w szczytowym okresie walk w Donbasie, prezydent Władimir Putin nagrodził dywizję orderem Suworowa „za wypełnienie z sukcesem bojowych zadań”.
Do ćwiczeń białorusko-rosyjskich zapewne świetnie będzie nadawał się rosyjski sprzęt rakietowy, który z chęcią Białoruś odkupuje bądź dostaje od swojego partnera. Na początku lutego Rosja przekazała Białorusi cztery dywizjony rakietowych systemów przeciwlotniczych S-300. Dwa dywizjony kompleksów S-300 rozlokowano w okolicach Połocka, niedaleko granicy z Litwą i Łotwą. Po jednym dywizjonie S-300 trafiło do obwodów brzeskiego i grodzieńskiego – regionów graniczących z Polską. Generał Aleh Dwihalou, dowódca wojsk lotniczych i obrony powietrznej, mówił, że kompleksy S-300 – używane i po kapitalnym remoncie – Białoruś otrzymuje bezpłatnie. Generał powiedział również, że w tym roku Białoruś chce kupić od Rosji czwarty zestaw kierowanych rakiet ziemia-powietrze Tor M-2. Do roku 2020 zamierza jeszcze nabyć rosyjskie samoloty myśliwskie Su-30. Generał nie ujawnił, ile tych samolotów ma zostać kupionych.
Przyjaźń białorusko-rosyjska jest wciąż żywa. W Moskwie i Mińsku 2 kwietnia jest obchodzony Dzień Jedności Narodów Rosji i Białorusi. Ma on upamiętniać podpisanie 2 kwietnia 1986 roku porozumienia o utworzeniu Stowarzyszenia Rosji i Białorusi oraz rok później Związku Białorusi i Rosji. Białoruska opozycja od początku krytykuje prowadzoną przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę politykę ścisłego sojuszu z Moskwą.

POLSKA JASKÓŁKA WIOSNĘ UCZYNI?

Krok dalej niż unijni urzędnicy w kwestii unormowania stosunków z Białorusią zrobił obecny polski rząd. Pod koniec marca z oficjalną wizytą na Białorusi przebywał polski minister spraw zagranicznych, który spotkał się m.in. z Łukaszenką. Po zakończeniu spotkania z białoruskim prezydentem, minister powiedział dziennikarzom, że to była rozmowa „serdeczna, otwarta i z dużymi oczekiwaniami oraz nadziejami na dalszą współpracę”. Minister Waszczykowski powiedział, że białoruski przywódca ucieszył się, że po wielu latach braku jakichkolwiek kontaktów doszło do takiego spotkania. „Wyraził chęć kontynuowania tych spotkań gdziekolwiek. Jak wspomniał, możemy się spotkać również w miejscach odosobnionych, na przykład na naszych granicach bądź w pięknej Puszczy Białowieskiej” – powiedział szef polskiej dyplomacji. Dodał, że jego rozmowy z prezydentem Białorusi dotyczyły kilku tematów, które należy wyjaśnić. Chodzi między innymi o kwestie historyczne, które między Polakami i Białorusinami są najmniej sporne, czy przejść granicznych, by w przyszłości można było doprowadzić do małego ruchu granicznego. „Oczywiście rozmawialiśmy o sytuacji Polaków mieszkających na Białorusi. Nie chcę robić wielkich nadziei, ale jest szansa na rozmowy, które mogą doprowadzić do porozumienia” – stwierdził minister. Witold Waszczykowski powiedział, że omawiano również sytuację międzynarodową w naszym regionie i możliwości zakończenia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego oraz wspólnej akcji polsko-białoruskiej w tej dziedzinie.
Prezydent Aleksander Łukaszenka powiedział, że Białoruś jest gotowa do ścisłej współpracy z Polską. Zwrócił uwagę, że Polacy i Białorusini żyli kiedyś we wspólnym państwie. „Razem możemy znacząco przyspieszyć wiele procesów, które się tu odbywają. W interesie obu państw i w żadnym przypadku nie ze szkodą dla naszych sąsiadów” – podkreślił prezydent.
Aleksander Łukaszenka powiedział, że Polsce, która jest znaczącym krajem w Unii Europejskiej, więcej niż komukolwiek zależy na niezależności i stabilności Białorusi.
Wtórował mu minister spraw zagranicznych Białorusi, który powiedział, że Mińsk zdecydowanie chce normalizacji stosunków z Unią Europejską. Uładzimir Makiej po spotkaniu z szefem polskiej dyplomacji Witoldem Waszczykowskim zaznaczył, że Białoruś chce dywersyfikować swój handel i politykę zagraniczną oraz mieć normalne relacje zarówno ze swym głównym sojusznikiem – Rosją, jak też z Unią Europejską i innymi krajami. Minister Makiej powiedział, że Polska jako członek Unii Europejskiej i sąsiad z długą wspólną granicą ma ogromne znaczenie dla Białorusi. „Jesteśmy zainteresowani normalnymi kontaktami politycznymi, handlowymi, humanitarnymi, kulturalnymi i innymi z naszym najbliższym sąsiadem”.
Szef białoruskiego MSZ stwierdził, że Białoruś chciałaby, aby wspólna granica z Polską była granicą przyjaźni, a nie podziałów. Dodał, że w trakcie rozmów z ministrem Waszczykowskim dużo miejsca poświęcono kwestiom, które nadal budzą troskę w stosunkach dwustronnych.
Pozytywnie wizytę Waszczykowskiego oceniły także białoruskie media. Niektórzy publicyści na jej marginesie zastanawiają się, jaka przyszłość czeka Białoruś. Największy państwowy dziennik „Sowietskaja Biełorussija” w artykule zatytułowanym „Dla Mińska i Warszawy przyszły nowe czasy” pisze, że „przyjazd polskiego ministra zakłada dobrą podstawę dla umocnienia wzajemnego zaufania i może dać nowy impuls do rozwoju współpracy”. Autor publikacji stwierdza, że wizytę szefa polskiej dyplomacji „można rozpatrywać jako jeszcze jeden dowód na to, że Unia Europejska jest gotowa do układania stosunków z Białorusią. Z kolei niezależna gazeta internetowa „Nawiny” pisze, że problemy gospodarcze i strach przed rosyjską ekspansją nastrajają Mińsk do dalszej gry z Unią Europejską. Zaznacza, że pewne reformy będą musiały zostać wdrożone, choćby po to, by Unia dała pieniądze. „To będzie prowadzić do powstania szczelinki w stworzonym przez prezydenta Łukaszenkę systemie. I po pewnym czasie może on zacząć się rozpadać. Pytanie – kto i w jaki sposób wykorzysta tę sytuację. Nie jest wcale pewne, że będzie to demokratyczna białoruska opozycja i Zachód” – czytamy w artykule.

PRZEDSIĘBIORCY ZADOWOLENI

Prezes Polsko-Białoruskiej Izby Handlowej wyjaśnia dla “Nowego Dziennika”, dlaczego współpraca obu państw może się wszystkim opłacać i co świadczy o poprawie nastrojów pomiędzy Polską i Białorusią. “To dzięki staraniom między innymi dyplomacji polskiej zniesione lub zawieszone zostały przez UE wszystkie sankcje wobec instytucji i osób z Białorusi. Oficjalną, od niepamiętnych czasów, wizytę w Polsce złożył minister spraw zagranicznych Republiki Białorusi Uładzimir Makej, a na Białorusi oficjalną wizytę złożył minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej Witold Waszczykowski. Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju Rzeczypospolitej Polskiej stanął na czele polskiej strony Międzyrządowej Polsko-Białoruskiej Komisji ds. Współpracy Gospodarczej. Jego partnerem ze strony białoruskiej będzie wicepremier Białorusi Michaił Iwanowicz Rusyj. Mało kto wie, ale na Białorusi jest rząd koalicyjny, a premier Michaił Rusyj i Leonid Zajac reprezentują w rządzie Białoruską Partię Agrarną. Przytoczone fakty ilustrują zdecydowaną poprawę politycznego klimatu dla polsko-białoruskiej współpracy gospodarczej” – wymienia Kazimierz Zdunowski i dodaje, że przedsiębiorcy zadają sobie pytanie, dlaczego tak późno? “Polsko białoruskie obroty gospodarcze załamały się w 2015 r. Polski eksport do Białorusi spadł o ok. 40%, eksport z Białorusi do Polski spadł o ok. 20%. Pomimo że saldo jest nadal dodatnie dla Polski, to z tytułu spadku wolumenu obrotów straciliśmy wiele miejsc pracy. To najbardziej surowa recenzja dla polityków, którzy nie potrafili wypracować modelu współpracy z najbliższym sąsiadem. Białoruś jest ważnym partnerem gospodarczym dla Polski. Polski eksport do Białorusi w normalnych warunkach wynosi ok 2 mld USD i jest porównywalny z polskim eksportem do Chin – nieco ponad 2 mld USD. Tyle że, ze względu na odległość, polski eksport do Białorusi jest znacznie bardziej opłacalny” – przekonuje Kazimierz Zdunowski. Ponadto wymienia, powtarzane także przez innych, historyczne fakty przemawiające za bliskością obojga narodów. “Warto podkreślić, że z Białorusią Polska nie ma zatargów granicznych, roszczeń majątkowych, nie prowadziła wojen. Oba narody żyły ok. 500 lat w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, powstałej nie w wyniku podbojów, ale mądrego projektu politycznego zawartego w postaci unii. Mamy wspólną historię i wspólne wielkie nazwiska: Tadeusz Kościuszko, Stanisław Moniuszko, Eliza Orzeszkowa, Józef Ignacy Kraszewski, Michał Kleofas Ogiński, Adam Mickiewicz, z młodszych Czesław Niemen (Wydrzycki). Stopniowo nowe kierownictwo Polski nawiązuje do tych ważnych tradycji i doświadczeń historycznych” – mówi na zakończenie prezes Polsko-Białoruskiej Izby Handlowej.
W raporcie, który został przygotowany przez Izbę, można znaleźć informacje na temat potencjału przemysłowego Białorusi. Wśród dużych firm są m.in. producent sprzętu przemysłowo-rolniczego firma Biełaz, który ma 30% udziału w światowym rynku produkcji ciężarówek wysokotonażowych, czy Mińska Fabryka Traktorów MTZ. Produkty MTZ wykorzystywane były i są w ponad 100 krajach świata (w tym USA) i stanowią 7-8% światowej produkcji traktorów. Przemysł Białorusi to nie tylko sukcesy branży motoryzacyjnej. W Mińsku działa Park Wysokich Technologii, pełen młodych wykształconych fachowców, będących liderami pośród specjalistów krajów wschodzących.
Na Białorusi działa prawie 550 przedsiębiorstw polskich lub z polskim kapitałem, w tym 365 w pełni aktywnych. W Polsce – około 60 firm białoruskich lub z białoruskim kapitałem, w tym 16 w pełni aktywnych. Obroty handlowe pomiędzy przedsiębiorstwami polskimi i białoruskimi mają charakter asymetrii strukturalnej. Białoruski eksport do Polski jest mało zróżnicowany i w przeważającej mierze skupia się na surowcach. Polski eksport jest wielobranżowy, dotyczy głównie towarów przetworzonych.
Wnioski z raportu są jednoznaczne – Białoruś jest postrzegana przez polski biznes jako kraj przyjazny i pozytywnie nastawiony na zagranicznych inwestorów. Wbrew obiegowym opiniom obecna sytuacja na Białorusi może być bardzo pożytecznie wykorzystana przez polskich przedsiębiorców. Kiedy sytuacja na Białorusi poprawi się, może już nie być miejsca dla polskich eksporterów i inwestorów. Niezbędne jest więc oddzielenie polityki od gospodarki w relacjach międzypaństwowych, wzorem takich krajów, jak Niemcy, Holandia czy Włochy.CO NA TO

MÓWI PRZECIĘTNY POLAK?

Wydaje się, że przeciętny Polak nie ma żadnych powodów, by Białorusi powiedzieć “nie”. Mówił o tym w redakcji “Nowego Dziennika” były kandydat na prezydenta Grzegorz Braun. Za współpracą z Białorusią przemawia według niego czysta historia. “Białorusini to jedyny naród z nami sąsiadujący, z którym nie mamy do wyjaśnienia ani rzezi katyńskiej, ani wołyńskiej, ani Palmiry, ani Oświęcimia. Gdyby się znormalizowało na linii Białoruś – Polska, jakież ozdrowieńcze by to miało skutki i kojący wpływ na oszalałych szowinistów litewskich czy ukraińskich. Do Moskwy trzeba jechać, ale przez Mińsk” – podkreślał Grzegorz Braun. Sprawa polskiej geopolityki, według niego, powinna koncentrować się na Białorusi. “Tak długo, jak utrzymujemy żelazną kurtynę na granicy białoruskiej, polska dyplomacja i polityka stoi na głowie” – stwierdził Grzegorz Braun i dodał, że “mamy bezwizowy ruch z okręgiem kaliningradzkim, a wszyscy dalej tłumaczą, że żelazna kurtyna musi być na granicy białoruskiej, bo nam naślą agentów KGB, gdy tylko ją otworzymy”. Grzegorz Braun stwierdził, że do ludzi dociera mnóstwo “bredni” na temat Białorusi. “Brednie na temat stosunków polsko-białoruskich są konsekwentnie propagowane i cyrkulują w przestrzeni publicznej. Ja nie namawiam nikogo na zażyłość i serdeczny romans od razu z Aleksandrem Łukaszenką. Chodzi o to, by kupić i sprzedać, a Białoruś ma co kupić i co sprzedać. Białoruś ma energię atomową. Białoruś produkuje największe na świecie ciężarówki, które jeżdżą m.in. w amerykańskich kopalniach odkrywkowych. Białoruś produkuje wysokiej klasy sprzęt diagnostyczny, ukrywając na swojej stronie, że adres jest z Mińska, by lepiej się to sprzedawało. Mówiąc krótko, to, że państwu pokazują, że prezydent Łukaszenka to jest siermiężny KGB-ista wyjęty z kołchozu, to jest antypolska propaganda” – przekonywał Grzegorz Braun.

„Polecam wszystkim wizytę na Białorusi, bo to co głoszą zachodnie, w tym niestety również polskie, media to czysta propaganda, która przedstawia ten kraj w bardzo krzywym zwierciadle – mówi Marcin Janowski autor kanału „Na Argumenty” na YouTube. – Polaków z całą pewnością miło zaskoczy to, co zobaczą w białoruskich muzeach, których ekspozycje niewiele różnią się od tych na Wawelu czy w Warszawie. Nasi sąsiedzi zza Buga dumnie prezentują zbroje husarskie i kontusze szlacheckie z czasów wielkiej Rzeczypospolitej. Białorusini coraz częściej podkreślają, że ich kraj to ‚Litwa historyczna’, czyli dawne Wielkie Księstwo Litewskie – ojczyzna Mickiewicza, Moniuszki i Radziwiłłów. To bardzo miłe, że naród białoruski odwołuje się do naszych wspólnych tradycji, w odróżnieniu od Litwinów czy Ukraińców, którzy swoją narodową świadomość i tożsamość fundują na sporej dawce antypolonizmu – twierdzi rozmówca „Nowego Dziennika”. Dodaje, że zwiedzając tamtejsze zamki zwrócił uwagę, iż rosyjskojęzyczni przewodnicy rzetelnie przedstawiają historię tamtych ziem. Nie ma mowy o „polskiej okupacji”. „Na pieczołowicie odbudowanym zamku w Mirze urzekły mnie zbroje husarskie ustawione na tle reprodukcji obrazu ‚Bitwa pod Orszą’ – nasi pobratymcy są dumni, że niegdyś regularnie bili Moskali, gdzie chcieli i jak chcieli. Podobały mi się również dawne stroje szlacheckie, które znałem z rekonstrukcyjnych szkiców Kossaka i Matejki – opisuje Marcin Janowski. – Przy szatach umieszczono tabliczki, iż tak nosiła się szlachta polsko-litewska – napisy są w języku białoruskim, rosyjskim i angielskim, niestety polskich wersji jeszcze brakuje, ale mam nadzieję, że już niedługo się tam pojawią. Ktoś może zapytać: skąd u Białorusinów taka miłość do Rzeczypospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego? Odpowiedź wydaje mi się prosta – uważa Janowski. – Państwo białoruskie w wyniku sankcji i izolacji zostało wepchnięte w objęcia Rosji, ale prezydent Łukaszenka wie doskonale, że lepiej być ‚pierwszym w Mińsku’ niż ‚drugim w Moskwie’ – powiedział nawet jakiś czas temu, że nie chce być ostatnim prezydentem państwa białoruskiego. Myślę, że Białorusini, którzy w wyniku sankcji i izolacji zmuszeni zostali do zacieśnienia współpracy z Kremlem, zwyczajnie obawiają się rusyfikacji, dlatego coraz mocniej manifestują swoją odrębność. A to szansa na zbliżenie z Polską, z której my powinniśmy skwapliwie skorzystać”.

POLSKIE GŁOSY Z BIAŁORUSI

Rzecznik prasowy Związku Polaków na Białorusi i zarazem szef działu redakcyjnego portalu Znadniemna.pl Andrzej Pisalnik powiedział “Nowemu Dziennikowi”, jak wygląda obecnie nastawienie białoruskich władz do związku oraz ocenił inicjatywę obecnych władz polskich wobec Białorusi. “Wizyta ministra Waszczykowskiego jest pierwszą od wielu lat wizytą szefa MSZ RP na sąsiadującej z Polską Białorusi. Oznacza to, że minister Waszczykowski jako reprezentant rządu Polski pierwszy wyciągnął rękę do władz Białorusi w celu podjęcia dialogu i rozwiązywania trudnych kwestii w stosunkach dwustronnych, w tym – kwestii uregulowania konfliktu wokół ZPB, nieuznawanego przez Mińsk” – mówi Andrzej Pisalnik i dodaje, że podjęta przez ministra Waszczykowskiego inicjatywa jest bardzo wartościowa. “Demonstruje stronie białoruskiej, iż Polska wiąż jest zainteresowana uregulowaniem problemu wokół ZPB. Jak się domyślam, szef MSZ RP tylko przetarł ścieżkę do podjęcia rozmów w tym zakresie, które będzie bezpośrednio prowadził nowy ambasador RP w Mińsku Konrad Pawlik. Czy misja ambasadora się powiedzie i jak szybko? Odpowiedzi na to pytanie udzielić nie potrafię. Sam fakt jednak, że rozmowy na temat ZPB będą prowadzone, dają nadzieję, że władze Białorusi powstrzymają się przed szykanowaniem i prześladowaniem działaczy ZPB, gdyż powinny rozumieć, iż takie represje mogłyby zaszkodzić dialogowi polsko-białoruskiemu, który leży także w interesie Białorusi, chociażby z uwagi na to, że współpraca z Polską daje Mińskowi szanse na zwiększenie stopnia samodzielności względem Moskwy” – wyjaśnia rzecznik ZPB. Według niego, choć nie widać ocieplenia stosunków władz białoruskich do Związku Polaków na Białorusi, to cieszy już sam fakt, że jego członkowie przestali być prześladowani. “Poprawy nastawienia wobec ZPB ze strony władz białoruskich nie odczuwamy. Z naszej perspektywy dobre jest już to, że obecnie nie toczy się wobec żadnego z działaczy ZPB sprawa karna bądź administracyjna. Nie jesteśmy otwarcie inwigilowani przez służby specjalne i milicję, jak miało to miejsce w latach poprzednich” – twierdzi Andrzej Pisalnik. Ważny według rzecznika ZBP jest natomiast stosunek społeczeństwa białoruskiego. “Stosunek społeczeństwa białoruskiego do ZPB i Polaków był i jest życzliwy, i nie zależy to od polityki władz białoruskich. Nawet w okresach największego nasilenia antypolskiej propagandy i represji wobec ZPB otrzymywaliśmy wsparcie braci Białorusinów z różnych środowisk” – mówi na zakończenie rzecznik prasowy Związku Polaków na Białorusi i zarazem szef działu redakcyjnego portalu Znadniemna.pl.

Do sytuacji na Białorusi pasuje idealnie powiedzenie “nie taki diabeł straszny, jak go malują”. Pytanie, które się tutaj nasuwa, brzmi: kto go maluje i w jakim celu? Odpowiedź może dać każdy z nas, ale nie jest niczym nowym zachowanie zachodnich gospodarek, które – mimo krytycznych słów wypowiadanych przed mikrofonami – za plecami dobijały targu z “największymi” wrogami świata. Niech za przykład posłuży budowa gazociągu Nord Stream 2 pomiędzy Rosją a Niemcami, która realizowana jest, mimo nałożonych na Rosję przez Unię Europejską sankcji.

Ruch polskiego rządu w celu zbliżenia do Białorusi jest jak najbardziej na miejscu. Potrzebna jest jednak mozolna praca nad odczytaniem intencji rządzących na Białorusi, ale także szersze, zakulisowe spojrzenie na działanie zachodnich rządów, których szczerość wypowiedzi coraz bardziej odbiega od tego, co dzieje się naprawdę.

Dziennik

Навигация

Предыдущая статья: ←

Следующая статья:

К записи "Otworzyć się na Białoruś" 2 komentarze
  1. ZPB napisał(a):

    А przyjaciółka Borys IneSSka napisała tylko to, co mówił jej mąż i nie jednego dobrego słowa na temat Białorusi, co było w artykule (jest napisane powyżej na stroniе polaki.org).

  2. Józef III napisał(a):

    O jakim Związku bredzi Pisalnik? Żadnych Związków już dawno nie ma, Gawin dopiął swego i to zostanie na jego sumieniu. A panna Borys nadal będzie dziamgolić o uciskaniu Polaków, jakoś jej nikt nie przycisnął i to jest pytanie…

Оставить свой комментарий

Поиск
Kalendarz
Kwiecień 2024
P W Ś C P S N
« Cze    
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  
My w Telegramie

Archiwa
Film o białoruskich Polakach
Kategorie
Kategorie
Вверх
© 2024    Kopiowanie materiałów strony polaki.org jest dozwolone wyłącznie z aktywnym linkiem   //    Zaloguj się