Borys podała się do dymisji

W zeszlą sobotę 12 czerwca szefowa nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys poinformowała członków Rady naczelnej organizacji, że podaje się do dymisji. „To jest moja decyzja podyktowana względami osobistymi”, – oświadczyła Borys. Teraz ona planuje podjąć naukę na studiach doktoranckich w Polsce.

Zgodnie ze Statutem Związku Polaków Rada naczelna powinna wybrać pełniącego obowiązki prezesa z grona jej zastępców. Teraz ich jest trzech: Andżelika Orechwo, Renata Dziemiańczuk i Mieczysław Jaśkiewicz. Przed członkami Rady naczelnej stoi ciężki wybór. Renata Dziemiańczuk odrazu zrezygnowała. Andżelika Orechwo jest w ciąży i znajduje się w szpitalu. Pozostaje tylko Mieczysław Jaśkiewicz – wiadomy pijak. Chociaż to może i nie być przeszkodą – Andżelika Borys kierowała Związkiem z butelką wódki w rękach i wszyscy byli zadowoleni.

Borys prosiła wybrać pełniącego obowiązki w ten sam dzień, ale prezes Rady naczelnej Andrzej Poczobut zdecydował wziąć pauzę dla podjęcia decyzji i oświadczył, że Rada naczelna została zebrana nie zgodnie ze statutem dlatego że ją inicjowała prezes. Tutaj Poczobut oczewiście kręci. Prezes ma prawo do zebrania Rady naczelnej. Poprostu Poczobutu jest potrzebien czas, żeby wymyśleć jak zająć stanowisko prezesa nie mając poparcia członków Związku Polaków.

Na zebraniu Andrzej Poczobut obiecywał nie informować media o dymisji Borys, dlatego że to pozostawiało możliwość powrotu Andżeliki Borys. Ale po jego przejażdżce do Polski w „Gazecie Wyborczej” a następnie i w innych polskich media pojawiła się informacja o odejściu Borys. Przypomnijmy sobie, że Poczobut jest korespondentem „Wyborczej”. Zbieżność? Chyba nie.

Teraz my będziemy oglądać pasjonujące widowisko. Jak człowiek, nie mający prawa zajmować to stanowisko, bez poparcia członków Związku i polskich władz będzie próbować wbrew wszystkiemu zostać prezesem. Jak mówi się, patrzcie na ręce.