Kierownictwo fundacji «Swoboda i demoracja» postanowiło przypomnieć o sobie

Jeden z przywódców «Swobody i demoracji» Marek Bućko, były radca ambasady polskiej w Białorusi, postanowił przypomnieć Polakom o tym, że jego fundacja nadal działa. W wywiadzie dla jednej z opozycyjnych stron internetowych Bućko skomentował sytuację z polakami na Białorusi.

Oprócz zwykłych słów Marek powiedział kilka interesujących zdań, które charakteryzują cele działania fundacji.

Odnosi się wrażenie, że Bućko oraz Dworczyk już nie wiedzą na kogo rzucić się, komu powiedzieć nieprzyjemnych rzeczy. Władzam białoruskim oni przewidywalne wyraziłi roszczenia. Ale Bućko jak by niechcące atakuje MSZ Polski («dla wielu urzędników w naszym Ministerstwie spraw zagranicznych ja jestem przykładem tego, jakim nie powinien być dyplomatą») mszcząc za niefortunną dyplomatyczną przeszłość. «Ale postanowiłem kierować się zasadą: «jerzeli chcą wojny, będzie im wojna», więc nadal angażuje się w Białoruś». To właśnie temu on zajmuje się Białorusią bez tych wymyślonych «dyplomatycznych ograniczeń». Zajmuje się nie dla tych, których nazwiska on stale powtarza – Bućko wszystkim zajmuje się dla tego, aby po prostu zemścić się komuś, czy to władze białoruskie, polski MSZ lub ktoś inny. W istocie, nie będąc Polakiem, Bućko pozostając na «peryferiach własnego państwa», przy okazji nazywa swoich polskich kolegów «łajdakami, którzy w zamian na komfort i słodkie życie, mógli sprzedać własne matki za kilka srebrników».

On dużo mówi o pomocy, w tym Polakom Białorusi. O tym, że pojedyncze Polacy Białorusi wymagają «azyl» w Polsce z powodu rzekomo mających miejsce prześladowań w białoruskim państwie. Tylko jakoś nie mówi o tym, że z uzgodnieniem tutaj poprzez swoje źródła, kim oni są, okazało się, że nikt nie wie ani ich, ani o jakich prześladowaniach chodzi. Nie mówi o tym, że strona polska przy rozpatrywaniu sprawy kandydata na status «uchodźcy» często doszukuje się fałszowania różnych dokumentów przez «uchodźców», w tym, na przykład, dowodów partyjnych. Bućko mówi, że płaci różne kwoty «cierpiącym» tutaj Polakom. Ale jakoś nie mówi o figurowaniu może z kilkanaście razy w tej liście Bancera, który jak wiadomo wszystkim, celowo prowokuje organy ścigania. i kto wie jakie tam pozostałe «ofiary» oprócz Poczobuta (Może, jedna z nich Orechwo, która «cierpiała» na stanowisku kierownika organizacji, wydająć związkowe pieniądzy na swoje potrzeby?).

I najważniejsze. Bućko «zdejmuje kapelusz przed takimi ludźmi jak Orechwo, Poczobut, Jaśkiewicz». Jasne że «zdejmuje». Ze względu na nierozsądność Orechwo, Poczobuta, Jaśkiewicza wygnanemu z hańbą ze «Wspólnoty Polskiej» Dworczyku precyzyjnie udało się pokłótić nieuznawany przez Mińsk Związek Polaków, MSZ Polski oraz «Wspólnotę Polską». Bućko, Dworczykowi w realizacji swoich politycznych celów i po prostu rewanżu zarówno w Polsce jak i w innych krajach nie jest ważne z kogo skorzystać, dziś – Polacy Białorusi, jutro – Polacy Litwy.

Polacy Białorusi także wiedzą o tej sytuacji, ona też im się nie podoba. W oficjalnych polskich kręgach fundacja «Swoboda i demokracja» też nie ma autorytetu. Z tego powodu byłoby logiczne nielegalnemu Związkowi Polaków poszukać sobie innego funduszu, takiego, który nie będzie jak opłaty za wydane pieniądze korzystać z organizacji do własnych celów.